Posty

XII

Obraz
  Czy byłem smutny, zły, rozżalony, a może nawet zrozpaczony? Nic z tych rzeczy. Niedostępne rozpadliny niczym się nie różniły od celi w zamku – no może więzienie zapewniało odrobinę mniej wygody. Ale mi ta nie była potrzebna. Wystarczyła mi samotność do kontynuacji trwającego od lat wewnętrznego monologu, kształtującego mądrości plemienia w jedną, zwartą bryłę. A tej nikt nie zamierzał mi zabrać. Zawsze siedziałem w osobnej celi, zresztą poza mną wielu nieszczęśników nie przewinęło się przez te lochy. Teraz jednak miała nastąpić zmiana. Wybuchła wojna, a wraz z nią zaczęły się migracje. To idealna okazja… na to, bym spróbował swoich sił w roli nauczyciela. Jest już blisko. Mój uczeń nadchodzi, chociaż jeszcze nie wie o moim istnieniu. Trafi tu na pewno, ciekawość, dzięki której poznaje się świat, zmusi go, by zszedł po schodach do lochów. Tutaj zostanie poddany próbie, od której zależy nie tylko jego rozwój, ale przede wszystkim historia mojego plemienia. Plemienia Ciętego Kamie

XI

Obraz
  Lata zamieniały się w dekady, dekady w stulecie. Świat się zupełnie zmienił, wiele państw upadło, a w ich miejscu zrodziły się nowe. Ludzie, coraz mądrzejsi w ujarzmianiu żywiołów i podporządkowywaniu sobie ziemi, stawali się coraz bardziej butni i pyszni. Ich arogancja mnie odrzucała, coraz mniej czasu spędzałem na próbach znalezienia wybrańca, którego będę nauczać. Traciłem nadzieję, a wraz z jej odpływem coraz bardziej się izolowałem, skupiając się na głębszym poznaniu świata, wnikliwie analizując znane sobie fakty. W chwili, w której mogło się wydawać, że umrę w zapomnieniu w miejscu, do którego nikt nigdy nie dotrze, zostałem ponownie ujęty i zniewolony. Dlaczego? Odpowiedź jest identyczna jak w przypadku pierwszego pojmania. Podejrzewam, że tym razem mogło chodzić o pewną fascynację możnego zaginionymi gatunkami istot rozumnych, ale ponad mglistą hipotezę nie wyniósłbym tej myśli. Tak czy siak, znowu nie mogłem decydować o sobie.

X

Obraz
  Zaskoczę niektórych z Was. A niektórych, tych czujnych, nie. Otóż, zgodnie ze swoją naturą, nie opowiem Wam o wyniku moich rozmyślań. Musicie sami wytężyć swoje umysły, jednocześnie zadając sobie pytanie, które niedawno Wam zadałem – „jaka jest Wasza historia?”. Bowiem nie poznacie tej prawdy, nie znając prawdy o sobie. Dopiero po uporządkowaniu swoich wartości, dostrzeżecie – być może – to, o czym mówiło kalekie dziecko. Ja tymczasem wracam na pierwotną ścieżkę. Wracam do opowieści o moim życiu. Przede mną jest do przedstawienia najdłuższy etap mojego życia. Jednak wcale nie poświęcę mu najwięcej czasu. Dlaczego? Odpowiem na to pytanie, ale dopiero pod koniec mojej opowieści. Całe dorosłe życie przeżyłem samotnie. To nie jest dobre dla żadnej istoty potrafiącej czuć. Dlaczego? Uczucia w zdecydowanej większości rodzą się i trwają pod wpływem czynnika, który na mnie przestał oddziaływać: przedstawicieli tego samego gatunku. Co się z tym wiąże? Utrata zdolności czucia, a na pew

IX

Obraz
  Nic by nie powstało, rzecz jasna, gdybym nie odzyskał wolności. W celi nawet najjaśniejszy umysł przestaje świecić, upodabniając się do otaczającego go mroku. Na szczęście u goblinów zanik zdolności abstrakcyjnego myślenia występuje nieco później niż u ludzi. Inaczej pewnie byście nie poznali tej historii. Mojej historii. Każde stworzenie ma swoją historię. Bez wyjątku. Może zmienię na chwilę mój monolog. Może zapytam o Twoją historię? Myli się ten, który sądzi, że ciekawość jest grzechem. Ciekawość to podstawa rozwoju. Poznając historie innych stworzeń, możemy poszerzać swoje horyzonty, odnajdywać nowe ścieżki ułatwiające codzienną egzystencję czy sposoby na pokonanie nietuzinkowych problemów. Moją historię, historię wolnego goblina z plemienia Ciętego Kamienia należy zacząć od rozmowy z pewnym… dzieckiem. Nie przytoczę dokładnych słów, bo to nie one mają tu największe znaczenie. Kluczowa była ciekawość dziecka. Ktoś powie: dziecko, jak dziecko, jest ciekawe świata. To prawd

VIII

Obraz
  W niewoli spędziłem siedem długich lat. To bardzo dużo. Jakie myśli wtedy mi towarzyszyły? Na początku bardzo pesymistyczne, z czasem zaczęły nabierać   jaśniejszych kolorów. Jednak nic nie mogło mi zwrócić tego, co straciłem. Skąd więc miałem widoki na lepsze jutro? Jeśli tak zwana teraźniejszość tego nie gwarantuje, to tylko przyszłość może przynieść szczęście, a ja w to wtedy uwierzyłem, choć nie miałem ku temu żadnych podstaw. Zadecydowała podświadomość, w otchłaniach której zrodziła się iskra rozpalająca nadzieję. Na początku fakt, że przeżyłem, uważałem za zły. Zostałem osamotniony na zawsze. Ale w końcu zrozumiałem najważniejsze – wciąż żyłem. A to, zdaniem większości mędrców, największy z darów, który nie jest niczym równoważony, tylko po pewnym czasie zostaje nam odebrany. Może nieco okracznie ubrałem to w słowa, może część z Was źle mnie zrozumiała. Nie, nie byłem wtedy szczęśliwy, ani nawet nie było dnia, w którym radość przyćmiłaby smutek. Nie. Ale stworzyłem fun

VII

Obraz
  W chwili, w której wydawało mi się, że jestem na równi z bogami, przewyższam rówieśników pod prawie każdym względem, niewiele odstaję od wiekowych mędrców mojego plemienia, moim jedynym zmartwieniem były głosy członków rodziny. Zmieniłem się i zatraciłem w tym, co robię, zapominając o umiarze. Te słowa moich bliskich dźwięczały mi w głowie, gdy kładłem się spać tamtego wieczoru. Długo nie mogłem zasnąć, jakby jakieś przeczucie kazało mi czuwać. Cóż. Nie myliło mnie. Tamtego wieczora mój świat przestał istnieć. Żołnierze najechali naszą wioskę i wszystkich zabili. Mnie jedynego ocalili. Dlaczego? Później, gdy ktoś mnie pytał – a muszę powiedzieć, że od tamtego czasu nie rozmawiałem zbyt często – argumentowałem postawę ludzi rycerza chęcią pojmania mądrego goblina i wykorzystania jego wiedzy. Czy to była prawda? Nie. W moim plemieniu było wielu mądrzejszych ode mnie. Dlaczego więc przeżyłem? Nie wiem do dziś. Przypadek zaważył o tym, że zostałem pojmany, a nie zabity we śnie i

VI

Obraz
  Wcześniej wspomniałem o dwóch największych zawodach w moim życiu. Pierwszym z nich była niespełniona miłość. O drugim zaraz opowiem. Zanim do tego doszło, zanim nastąpiła eskalacja agresji ze strony okolicznego rycerza, zupełnie oddałem się wiedzy. Zaniedbałem rodzinę i przyjaciół, a poszukiwanie miłości skutecznie powstrzymywały rany pozostałe po tej pierwszej – podobno – jedynej prawdziwej. Interesowałem się za to światem, coraz bardziej pochłaniała mnie jego historia i tkanka. Tkanka. To dobre określenie. W skład tkanki świata wchodzi zarówno flora, jak i fauna, ludzie i zwierzęta, lądy, morze i kosmos, to co materialne i duchowe. Można by powiedzieć, że interesowałem się wszystkim tym, co mnie otaczało. Tak zdobytą wiedzę wykorzystywałem, by wesprzeć swoich. Tworzyłem pewne wynalazki, pomagałem członkom plemienia poprawić byt, wtedy już wcale niełatwy. Czy w tym była życzliwość i chęć pomocy? Nie. Kierowała mną wyłącznie żądza posiadania wiedzy, bycia najmądrzejszym i udowodnieni

V

Obraz
  Zanim powiem, co w moim życiu poszło nie tak, muszę przywołać pewne wydarzenie. Zawiodę historyków, nie powiem nic, co mogłoby pozwolić określić dokładną datę czy nazwiska osób biorących w nim udział. Nie byłem wtedy ani młody, ani stary. Byłem jednak na pewno zbyt porywczy. Przejdę jednak do rzeczy. To był tak naprawdę początek końca mojego plemienia. Początek, który zapoczątkował pewien rycerz. Ów szlachetnie urodzony jegomość stwierdził, że skoro mieszkamy na terenie, który formalnie do niego nie należał, ale istniało prawdopodobieństwo, że jemy to, co rośnie i biega po jego lasach, to powinniśmy płacić mu podatek. Zaburzył tym odwieczny porządek. Ale my wiedzieliśmy, że to kiedyś nastąpi. Już mój pradziad to przewidział. Ludzie są chciwi, jednak musieliśmy to zaakceptować. Handlowaliśmy z kupcami, więc mieliśmy pieniądze. Zapłaciliśmy tyle, ile oczekiwał. Po jakimś czasie okazało się, że to za mało. Przysłał swoich ludzi. Nie prosili nas, nie przybyli, by rozmawiać. Rozkaza

IV

Obraz
  Kiedy zrozumiałem, że mamy tak mało czasu? Mógłbym wymienić kilka wydarzeń, ale najważniejsza była śmierć mego pradziada. Wielki goblin, wielki mędrzec. Inteligentny, a przy tym życzliwy i pogodny. Miał szyty złotymi nićmi charakter. Wiele się od niego nauczyłem. Wraz z jego odejściem zakończył się pewien okres w moim życiu. Był to bodajże najsilniejszy bodziec, który wpłynął na moje dorastanie. Dojrzewanie to długi okres, ale są pewne wydarzenia, które go skracają. Lub intensyfikują. U mnie zaszły te dwie ewentualności jednocześnie. To wydarzenie miałem na myśli, przywołując naukę o lekcjach. Wielu popadłoby w rozpacz. Czy ja również? Nie. Poczułem pustkę, ale nie smutek. Wiedziałem, że pradziad umarł spełniony. Wtedy obiecałem sobie, że będę do tego dążył. Tutaj pojawiają się dwa kolejne pytania. Czy tak się stało i jak chciałem to osiągnąć? Zacznę od drugiego, bo jest prostsze. Chciałem być najlepszy we wszystkim, do czego się zabierałem, a także pamiętać o bliskich i dbać o

III

Obraz
  Jak każdy młody człowiek, tak i młody goblin w dzieciństwie bawił się z rówieśnikami, czasami pomagał rodzicom. Żył beztrosko i wesoło. Z tego okresu, prócz zabaw, najbardziej zapamiętałem obrazy wspólnej gry w chowanego z dziećmi kupca, który odwiedził nasze plemię. To nie był jednorazowy przypadek, ale tej gry w chowanego nigdy nie zapomnę. Minęło mnóstwo czasu, ale wciąż pamiętam, jak powoli z młodego goblina stawałem się dojrzałym goblinem. Miałem mniej czasu na zabawy, coraz częściej zajmowała mnie nauka i słuchanie wykładów mędrców mojego plemienia. Potrafiłem godzinami siedzieć niczym rzeźba i spijać prawdy z ich ust. W pewnym momencie, podobnie jak młodzież w świecie ludzi, poznałem przedstawiciela płci przeciwnej, w którym od razu się zakochałem. Pierwszy raz, w wieku, który zrobiłby na Was piorunujące wrażenie, dzielę się z ludźmi tak intymną częścią mojego życia. Nie przedłużając, tamte miesiące były wspaniałe, wtedy powiedziałbym, że rajskie, ale niestety nie byłem je

II

Obraz
  Świat się zmienił, czy ludzie się zmienili? Odpowiedź jest prosta. Ludzie są częścią świata, ale nie całością, więc wraz ze zmianą ludzi zmienia się świat. Swoją opowieść o młodości zacząłem właśnie od tego. O zmianie. Jeśli spojrzę w przeszłość, widzę inny świat, którzy tworzyli inni ludzie. Jacy? Przede wszystkim bogatsi o wiedzę o własnych ułomnościach. W tamtych czasach nie było tylu mędrców co teraz. Dziś każdy kto umie czytać i pisać ma się za inteligentnego. Ba! Większość z tych ludzi jest przemądrzała ponad miarę. Paradoksalnie kiedyś ludzie, którzy byli głupsi niż obecni, mądrzej oceniali swoje możliwości. A dziś? Źle zacząłem. Ale trudno mi mówić o oczywistej prawdzie w sposób fałszywy. To by godziło Waszej inteligencji. A prawda jest taka, że wraz z dynamicznym rozwojem – począwszy od rolnictwa, przez powstanie potwornie bogatych hanz i rodzin kupieckich, kończąc na nowych układach politycznych i większej świadomości ludu – powstała pewna dziura. Bardziej przepaść. Za

I

Obraz
  Kim jestem? Jestem łyżką, która miesza zupę. Jestem cieczą, która wypełnia sadzawkę. Jestem osełką w warsztacie kowala. Jestem Przeszłością. Jestem Przyszłością. Nie jestem teraźniejszością, bo tej nie ma. Czy zadowoliła Cię ta odpowiedź? Nie odpowiadaj, rozumiem. Zacznijmy od początku. Kim jestem? Jestem goblinem. Dla odróżnienia nazwanym przez ludzi górskim, choć z górami nigdy nie miałem wiele wspólnego. Jestem starym goblinem. Wiele wiosen za mną, wiele wschodów i zachodów widziałem. Chociaż jeszcze więcej nie widziałem i nigdy nie zobaczę. Ale czy to coś zmienia? Raczej nie o tym chciałbyś posłuchać. Żyję dłużej niż ktokolwiek z ludzi, więc każdego z Was traktuję jak przedstawiciela młodszego pokolenia. To wstęp. Jeśli jest długi, uprzedzę, ale i pocieszę – ta historia jest długa, ale nie będę jej rozwlekał. Początki zawsze są najtrudniejsze. Większość ma z tym problem. Dlatego przejdę od razu do rzeczy. Urodziłem się i wychowałem w dość sporej społeczności, w plemieni