VIII
W niewoli spędziłem siedem długich lat. To bardzo dużo.
Jakie myśli wtedy mi towarzyszyły? Na początku bardzo
pesymistyczne, z czasem zaczęły nabierać
jaśniejszych kolorów. Jednak nic nie mogło mi zwrócić tego, co
straciłem.
Skąd więc miałem widoki na lepsze jutro? Jeśli tak zwana teraźniejszość tego nie gwarantuje, to tylko przyszłość może przynieść szczęście, a ja w to wtedy uwierzyłem, choć nie miałem ku temu żadnych podstaw. Zadecydowała podświadomość, w otchłaniach której zrodziła się iskra rozpalająca nadzieję.
Na początku fakt, że przeżyłem, uważałem za zły. Zostałem
osamotniony na zawsze. Ale w końcu zrozumiałem najważniejsze – wciąż żyłem. A
to, zdaniem większości mędrców, największy z darów, który nie jest niczym
równoważony, tylko po pewnym czasie zostaje nam odebrany.
Może nieco okracznie ubrałem to w słowa, może część z Was
źle mnie zrozumiała. Nie, nie byłem wtedy szczęśliwy, ani nawet nie było dnia,
w którym radość przyćmiłaby smutek. Nie. Ale stworzyłem fundamenty pod pewną
budowlę, którą buduję do dziś.
Komentarze
Prześlij komentarz