V


 

Zanim powiem, co w moim życiu poszło nie tak, muszę przywołać pewne wydarzenie. Zawiodę historyków, nie powiem nic, co mogłoby pozwolić określić dokładną datę czy nazwiska osób biorących w nim udział.

Nie byłem wtedy ani młody, ani stary. Byłem jednak na pewno zbyt porywczy. Przejdę jednak do rzeczy.

To był tak naprawdę początek końca mojego plemienia. Początek, który zapoczątkował pewien rycerz. Ów szlachetnie urodzony jegomość stwierdził, że skoro mieszkamy na terenie, który formalnie do niego nie należał, ale istniało prawdopodobieństwo, że jemy to, co rośnie i biega po jego lasach, to powinniśmy płacić mu podatek. Zaburzył tym odwieczny porządek. Ale my wiedzieliśmy, że to kiedyś nastąpi. Już mój pradziad to przewidział. Ludzie są chciwi, jednak musieliśmy to zaakceptować. Handlowaliśmy z kupcami, więc mieliśmy pieniądze. Zapłaciliśmy tyle, ile oczekiwał.

Po jakimś czasie okazało się, że to za mało. Przysłał swoich ludzi. Nie prosili nas, nie przybyli, by rozmawiać. Rozkazali nam. Gobliny to nie wojownicy. Znów zgodziliśmy się podporządkować szlachcicowi.

Jego zachowanie bolało tym bardziej, że kiedyś jego ojciec doceniał nas i korzystał z naszej wiedzy. Ja tego nie pamiętałem, ale większość członków mojego plemienia już tak. Niestety jego syn stwierdził, że ojciec popełniał błąd. Wkrótce stało się jasne, że te podatki to tylko pretekst do tego, żeby się nas pozbyć. Dla nas oznaczało to spore problemy.

Komentarze

  1. Ja zawiodę mojego szefa jak się dowie, że znów czytam wpisy Goblina zamiast pracować

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

I

XII